- Zaskakuje mnie wyrok skazujący za happening. Już Wolter powiedział: „nienawidzę twoich poglądów, ale oddam życie, abyś mógł je głosić”. Widocznie sąd w Sopocie nie zna tej sentencji– mówi prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego.
- To jakaś groteska - dziwi się Jacek Bąbka z Fundacji Badań nad Prawem. - A sąd w odpowiedzi na groteskowy zarzut zamiast natychmiast sprawę umorzyć, wykazał się lenistwem, w bezmyślny sposób przepisując formułkę, która nijak ma się do rzeczywistości. Do tego, żeby kogoś skazać, niezbędne jest, by jego czyn był szkodliwy społecznie, naganny, miał jakiś ładunek ujemny. A tu w oczywisty sposób trudno o czymś takim mówić.
Wyrok wydano w trybie nakazowym – bez przesłuchania przed sądem obwinionych. W poniedziałek nikt z sędziów nie odważył się bronić kuriozalnego wyroku. Rzecznik nie odzywał się do nas, zaś sędzia Anna Potyraj, która wydała orzeczenie oraz prezes sądu odmówili nam wypowiedzi.
O co poszło? 20 marca tego roku happenerzy z poznańskiej Akcji Alternatywnej Naszość przyjechali do Sopotu. Odbywała się tam sesja rady miejskiej dotycząca losów prezydenta tego miasta Jacka Karnowskiego, któremu prokuratura postawiła osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych. Karnowski to były skarbnik trójmiejskiej PO i bliski współpracownik Donalda Tuska.
Na otwartą dla widzów sesję wkroczyli członkowie Naszości w strojach piratów. Wręczyli Karnowskiemu papugę, która razem z nimi krzyczała hasło „Jacek Karnowski największym piratem morskim”. Tłumaczyli, że papuga (potoczna nazwa adwokata) może się przydać Karnowskiemu w sądzie. Prezydent dostał też beczułkę rumu. Jak tłumaczyli piraci, podziwiają oni wielkiego korsarza Karnowskiego i chcą rabować pod jego przywództwem. Po wręczeniu prezentów na apel przewodniczącego rady opuścili oni salę.
Już po opuszczeniu budynku zainteresowała się nimi policja, która wylegitymowała piratów oraz – na żądanie Karnowskiego – zbadała ich na alkomacie. U ośmiu nie wykryła promili, u jednego – około pół promila, czyli rezultat wypicia dwóch piw.
(za niezalezna.pl)
Od czasów PRL nie było wyroków sprzątania miasta za nielegalne demonstracje. Czas cofnieto o 30 lat.