Absolutnie nie rozumiem radości koalicji rządzącej. Oczywiście PiS przegrało te wybory, zyskało kilka procent mniej, niż mogło zyskać. Na rządzenie jednak szansy nie miało. Nie było jeszcze w Polsce koniunktury na głębokie zmiany. Za kilka miesięcy taka koniunktura się pojawi. Nie wiem, czy mająca zaledwie kilka mandatów przewagi nad opozycją koalicja PO–PSL będzie w stanie coś zdziałać. Na pewno nie zrobi wiele bez zgody wewnętrznych frakcji i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Radość Tuska wynika z tego, że nie mógł w ogóle być pewny utrzymania władzy, a władzę jednak jakiś czas utrzyma. Jego jawnym lub cichym koalicjantem musi stać się Janusz Palikot. Na taki sojusz skazuje go logika sejmowych głosowań. Sytuacja gospodarcza Polski szybko zgasi uśmiechy zwycięzców i zmusi do poradzenia sobie z realnymi problemami. Na ich rozwiązanie pomysłu zdaje się nie ma żadnego. Będą więc polowania na czarownice: na PiS i na resztki niezależnych mediów. Nudno raczej nam nie będzie.
PiS też musi wyciągnąć wnioski z tego, co się stało. W niektórych miejscach Polski brakowało mu struktur. Bardzo źle została rozegrana sprawa Angeli Merkel. Wyborcy PiS-u i wielu niezdecydowanych było gotowych na nierówne starcie w sprawie Smoleńska. Otworzenie drugiego frontu potraktowano jako brak realizmu. Znam ludzi, którzy z tego właśnie powodu nie poszli głosować. Nie chodzi o wpadkę, bo przy tej obławie medialnej wpadki musiały się zdarzać, ale o brak pomysłu na wyjście z sytuacji.
Oczywiście złym pomysłem było też wydawanie książki na wybory. Na to może sobie pozwolić ktoś, kto dostał taryfę ulgową od mediów. Ryzyko było zbyt duże, podobnie jak wizyta w programie Tomasza Lisa. Osobista przewaga Jarosława Kaczyńskiego nie zmieniła faktu, że musiał wejść w ostre starcie na cudzych warunkach. To był koniec zwycięskiej kampanii.
Z góry uprzedzam, że nie zamierzam się angażować w żadne rozróby wewnątrz PiS-u ani dekapitowanie Jarosława Kaczyńskiego. Już pewna prawicowa, „poważna” gazeta próbowała stworzyć nowy niesmoleński PiS bez Jarosława Kaczyńskiego. Wynik PJN zdaje się ich nie otrzeźwił. Kaczyński jest dzisiaj gwarantem nie tylko jedności PiS-u, ale całego obozu patriotycznego. Musi zreformować swoją partię nie pod względem wizerunku, bo tego się zmienić nie da, ale nadać jej więcej dynamizmu. W kampanii wyborczej pojawiło się wielu nowych ludzi. Trzeba po nich sięgnąć.
Mamy obowiązek rozwijać te media, które jeszcze nie pozwoliły się zwasalizować rządowi. To są dzisiaj armaty i amunicja niezbędna do zmian. A zmiany będą szybko, szybciej, niż dzisiaj się to wydaje tym, którzy się martwią, i tym, którzy się cieszą.
Komentarze
Pokaż komentarze (62)