„Wtopa” to najczęściej ostatnio powtarzane określenie stanu spraw publicznych.
Wtopa numer jeden: czekoladowy orzeł. Idea niezła – orzeł miał najpierw nacieszyć wzrok, a potem nakarmić uczestników prezydenckiej parady. Ktoś w ostatniej chwili poszedł jednak po rozum do głowy i uświadomił organizatorom, że przed zjedzeniem orła trzeba będzie go porąbać i stanie się to w świetle kamer. Za to można w myśl polskiego prawa nieźle beknąć. Organizatorzy szybko ratowali się pomysłem przewiezienia czekoladowego ptaka do radiowej Trójki. Tam będzie stał, aż się zepsuje, a potem, jak wytłumaczyła mistrzyni ceremonii, „zostanie zutylizowany”. Tylko już wtedy kamer nie będzie.
Wtopa numer dwa: pies z flagą. Pies był jednym z niewielu przypadków, kiedy ktoś na święcie flagi miał przy sobie coś z barwami Polski. Pozostali przyszli z różowymi transparentami i szalikami. Jak przekonywała mnie jedna z uczestniczek prezydenckiej uroczystości, „polska flaga jest zbyt agresywna, a róż bardziej tolerancyjny. Nie dzieli nas na białych i czerwonych”. Spotkałem tam jednego z czytelników „Gazety Polskiej” z masą różowych baloników. Tłumaczył, że ma dużo dzieci, a baloniki były za darmo. Mieli rozdawać po jednym, a wyszło 10 na głowę, bo ludzie generalnie nie przyszli. Może też dlatego oszczędzono orła. Kto by go zjadł?
Wtopa numer trzy: Krzywonos kontra Wałęsa. Bożyszcze głównego nurtu detronizuje Lecha Wałęsę jako przywódcę strajku. Jej zdaniem, strajkiem tak naprawdę kierował Bogdan Borusewicz. Krzywonos wiedziała, kiedy poprzeć Wałęsę, i wie, kiedy go nie popierać. Zdradził gejów, a to gorzej niż donos na SB.
Wtopa numer cztery: zegarki Nowaka. Nie ma nic zdrożnego w tym, że minister bierze zegarki. Jako obywatel apeluję, by się jednak szanował. Jak już bierze, to fabrykę zegarków. Przynajmniej będzie wiadomo, że nie współpracuje z byle łachmytą.
PS Na święcie czekoladowo-różowym pojawiłem się służbowo. Robiliśmy z Ewą Stankiewicz program dla TV Republiki. cdn.