O sprawie prof. Bogdana Chazana od początku mam bardzo zdecydowaną opinię. Rzadko wygłaszałem ją osobiście, bo ja i moja żona go znamy, a żona nawet przez jakiś czas pracowała w jego szpitalu. Jednak jest rzecz, która wymaga na pewno skomentowania. Z faktu, że lekarz nie zgodził się pomóc w zabójstwie dziecka, wyciąga się wniosek, że narzuca on komuś swój światopogląd. Ocenia się to wręcz jako łamanie prawa, które rzeczywiście spójne nie jest.
Ta sprawa nie ma nic wspólnego ze światopoglądem katolickim, muzułmańskim, ateistycznym czy jakimkolwiek. Natomiast zawadza o jeden z fundamentów naszej cywilizacji. Jaki? Jest to podstawowa zasada, że mamy prawo robić, co chcemy, jeśli nie krzywdzimy drugiego człowieka. Czy to oznacza, że lekarz czy jakikolwiek inny człowiek ma prawo zawsze odmówić działania, jeżeli jest to sprzeczne z jego sumieniem? Jest jeden wyjątek. Ratowanie życia człowieka. Wtedy lekarz powinien schować swoje poglądy, jeżeli mu przeszkadzają w działaniu, i udzielić pomocy. Z czego wynika ta zasada? Oczywiście została przyjęta w całym chrześcijaństwie, ale jest starsza niż objawione zasady naszej religii. To po prostu element–jeden z najważniejszych– prawa naturalnego.
Nie chodzi tu więc ani o grzech, ani o wiarę, tylko o poczucie przynależności do ludzkiego gatunku. Wolność człowieka polega na tym, że może on postępować zgodnie z własnym sumieniem. Człowiek, który wyzbywa się tej wolności, traci prawa ludzkie. Walka o przymuszenie lekarzy do zabijania to walka z fundamentami naszej cywilizacji. Przekroczenie tej granicy jest niebezpieczne dla każdego z nas i osobiście, i jako członka ludzkiej rodziny.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 28/2014 z dn. 09.07.2014r.
Komentarze