Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
1130
BLOG

Po Ukrainie może być Polska

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Polityka Obserwuj notkę 16

Kiedy Lech Kaczyński ostrzegał, że po rosyjskiej napaści na Gruzję może przyjść czas na Ukrainę, Bałtów, a potem na Polskę, uznawano to za czarnowidztwo i niepotrzebne zadrażnianie stosunków z Moskwą. Na Ukrainie trwa ofensywa sił rosyjskich, giną tysiące ludzi, a lada chwila mogą zginąć dziesiątki tysięcy. Na Litwie władze rozdają obywatelom instrukcje, jak zachowywać się w razie okupacji. Wiara w to, że Rosjanie czegoś nie zrobią, bo jest to nie do pojęcia, okropne albo nielegalne, przynosi tyle samo szkód, ile przynieśli pacyfiści w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Byli współwinni wojny i zbrodni Hitlera.

Niecały rok temu apelowałem, by dać – albo chociaż korzystnie sprzedać – broń Ukrainie. Wtedy uznano to za podżeganie do wojny. Dzisiaj już niemal cały cywilizowany świat oficjalnie sprzedaje, a nawet daje broń władzom w Kijowie, pomaga w szkoleniu żołnierzy, logistyce, wspiera wywiad. Tylko jest to o rok za późno. Spóźnione sankcje, pozostawienie Ukrainy bez broni w momencie napadu, chwiejność świata wobec aneksji Krymu doprowadziły do otwartej wojny. Putin jest zawsze krok do przodu.

Stwierdzenie szefowej polskiego rządu – niezależnie od tego, jak niemądrą jest osobą – że nasze państwo, nawet razem z NATO i nawet tylko do ochrony zaplecza, nie wyśle wojsk na Ukrainę, świadczy o głupocie całej klasy politycznej. Nie chodzi o to, by Polska natychmiast się angażowała w konflikt, ale by taki straszak miała w ręku. Nie wiem, czy jest przypadkiem, że Putin podjął ofensywę kilkadziesiąt godzin po wyrażeniu désintéressement polskich władz w sprawie sytuacji na Ukrainie, ale na pewno dostał wiatr w żagle. Dzisiaj podżegaczami wojennymi są ci, którzy wobec Putina wykazują uległość. Po wypowiedzi Ewy Kopacz bezpieczeństwo Polski zostało radykalnie obniżone.

Bandyci znają tylko język siły. Putin jest bandytą i należy z nim rozmawiać, zachowując pełną gotowość do walnięcia go kijem po twarzy. Tylko tak można uratować pokój, a już na pewno trzymać go z dala od własnych granic.

Bandyci nie zrezygnują z napadu dlatego, że czują wdzięczność za uległość, ale ze strachu o własną skórę. Jeżeli chcemy pokoju, szykujmy się do wojny i z góry nie wykluczajmy żadnej opcji. Nie ma innej drogi.

Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 4/2015 z dn. 28.01.2015r.

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka