Kiedy Lech Kaczyński ostrzegał, że po rosyjskiej napaści na Gruzję może przyjść czas na Ukrainę, Bałtów, a potem na Polskę, uznawano to za czarnowidztwo i niepotrzebne zadrażnianie stosunków z Moskwą. Na Ukrainie trwa ofensywa sił rosyjskich, giną tysiące ludzi, a lada chwila mogą zginąć dziesiątki tysięcy. Na Litwie władze rozdają obywatelom instrukcje, jak zachowywać się w razie okupacji. Wiara w to, że Rosjanie czegoś nie zrobią, bo jest to nie do pojęcia, okropne albo nielegalne, przynosi tyle samo szkód, ile przynieśli pacyfiści w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Byli współwinni wojny i zbrodni Hitlera.
Niecały rok temu apelowałem, by dać – albo chociaż korzystnie sprzedać – broń Ukrainie. Wtedy uznano to za podżeganie do wojny. Dzisiaj już niemal cały cywilizowany świat oficjalnie sprzedaje, a nawet daje broń władzom w Kijowie, pomaga w szkoleniu żołnierzy, logistyce, wspiera wywiad. Tylko jest to o rok za późno. Spóźnione sankcje, pozostawienie Ukrainy bez broni w momencie napadu, chwiejność świata wobec aneksji Krymu doprowadziły do otwartej wojny. Putin jest zawsze krok do przodu.
Stwierdzenie szefowej polskiego rządu – niezależnie od tego, jak niemądrą jest osobą – że nasze państwo, nawet razem z NATO i nawet tylko do ochrony zaplecza, nie wyśle wojsk na Ukrainę, świadczy o głupocie całej klasy politycznej. Nie chodzi o to, by Polska natychmiast się angażowała w konflikt, ale by taki straszak miała w ręku. Nie wiem, czy jest przypadkiem, że Putin podjął ofensywę kilkadziesiąt godzin po wyrażeniu désintéressement polskich władz w sprawie sytuacji na Ukrainie, ale na pewno dostał wiatr w żagle. Dzisiaj podżegaczami wojennymi są ci, którzy wobec Putina wykazują uległość. Po wypowiedzi Ewy Kopacz bezpieczeństwo Polski zostało radykalnie obniżone.
Bandyci znają tylko język siły. Putin jest bandytą i należy z nim rozmawiać, zachowując pełną gotowość do walnięcia go kijem po twarzy. Tylko tak można uratować pokój, a już na pewno trzymać go z dala od własnych granic.
Bandyci nie zrezygnują z napadu dlatego, że czują wdzięczność za uległość, ale ze strachu o własną skórę. Jeżeli chcemy pokoju, szykujmy się do wojny i z góry nie wykluczajmy żadnej opcji. Nie ma innej drogi.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 4/2015 z dn. 28.01.2015r.