Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
1194
BLOG

Czemu ten honor

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Polityka Obserwuj notkę 18

Po 10 kwietnia 2010 r. należałem do tych, którzy postanowili, że historia nie musi toczyć się tylko w jednym kierunku. Myśmy się zawzięli. Ilu nas było? Nie wiem, ale chyba nie tak mało. Wszędzie spotykałem ludzi, którzy chcieli jakoś pomóc. Byliśmy wprawdzie mniejszością, ale nie zupełną garstką. Najważniejszym celem stało się dla nas, żeby się policzyć i zobaczyć. Trzeba było tych ludzi jakoś zetknąć ze sobą i podtrzymać na duchu. O tyle nie było to łatwe, że media, poza wyjątkami, znalazły się pod kontrolą, a już na pewno pod wpływem rządu, który kopiował rosyjską propagandę.
Próbuję opisać katalog kłamstw i manipulacji stosowanych do uciszenia wątpiących w oficjalną wersję. Trzeba przyznać, że użyto wobec nas wielkich technologii propagandy. Niestety, bardzo w tych zabiegach pomagał udział dziennikarzy i publicystów prawicowych, którzy nie chcieli zostać zupełnie wypluci z salonu. Z czasem i oni zmienili retorykę, ale na początku było wokół nas pusto. Z większych grup medialnych wyłom stanowiły środowiska „Gazety Polskiej” i Radia Maryja. Było też trochę niezależnych dziennikarzy i blogerów. Jednak to wszystko razem stanowiło niewiele przy medialnej ścianie kłamstwa stworzonej wokół smoleńskiej tragedii.

Czemu więc się udało? Czemu doszło do przełomu? Bo skrzyknęliśmy ludzi wielkiego charakteru: takich, którzy w chwili próby potrafią „zachować się, jak trzeba”. To właśnie duchowi potomkowie „Inki” i „Zagończyka”, „Łupaszki” i księdza Władysława Gurgacza, ludzie mający w sercu warszawskich powstańców dołączyli do wspólnej walki o prawdę o Smoleńsku. Ośmieszano ich, a nawet represjonowano, wyrzucając z pracy i łamiąc kariery. Tylko dla większości z nich te problemy nie miały decydującego znaczenia. Najważniejsze było poczucie obowiązku wobec Ojczyzny i samych siebie. Trudno takich ludzi pokonać. Walka została wygrana, bo zachowaliśmy duchową więź z tymi, którzy kiedyś za Polskę oddawali życie.

Dzisiaj, na szczęście, aż taka ofiara nie była potrzebna, choć nie brakowało gorzkich chwil. Pewnie w niepodległej przyszłości będzie można pokazać, jak wielką machinę kłamstw udało się pokonać. Warto być przyzwoitym, warto „umieć zachować się, jak trzeba” w chwili próby. Nie dlatego, że ktoś to doceni. Ten honor jest dla nas. Dla poczucia, że sprawdziliśmy się, kiedy wymagało to odrobiny poświęcenia.
Jeżeli znowu nadejdzie dzień próby, trzeba o tym pamiętać. Mroczne zło ostatecznie przegrywa. Miarą sukcesu jest kolejka tych, którzy spieszą się, by nas wyprzedzić w mówieniu o swoich zasługach. To normalne w każdej społeczności. Myśmy zrobili coś dobrego dla siebie i naszej Ojczyzny. Za to trzeba Bogu dziękować. Wstyd zostanie innym. Okaleczeni ze wstydu nigdy naszych radości nie doświadczą.

Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 36/2016 z dn. 07.09.2016 r.

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka