Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
1145
BLOG

Kontrrewolucja Hamletów

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 92


Niecałe 12 lat temu (9.06.2005 r.) przejąłem kierowanie „Gazetą Polską”. Odbywało się to przy wściekłym ataku „Gazety Wyborczej”. Chociaż zapraszano mnie wtedy jeszcze do wielu mainstreamowych mediów, cała ta sytuacja uświadomiła mi, że trzeba podjąć walkę z przekazem, który zdominował III RP. Chodziło o to, co się do ludzi mówi i kto to mówi. Wtedy powstał felieton „Wróg ludu”. Potrzebna była każda szabla. Rzuciłem hasło reaktywowania istniejących w latach 90. klubów „Gazety Polskiej”. Zaczęliśmy zapraszać też publicystów, którzy byli wyklęci w innych mediach. Akurat w 2005 r. odbywały się wybory prezydenckie i parlamentarne. Wzorem redakcji amerykańskich napisałem, kogo zamierzam poprzeć w wyścigu o władzę. Chodziło o to, by przestać udawać, że dziennikarze nie mają poglądów. Ta maskarada była najgorszym oszustwem mediów III RP. Wtedy wywołało to szok i dosyć solidarne potępienie środowiska. Dzisiaj jest już normą. Czytelnikowi i widzowi łatwiej jest zorientować się, o co chodzi, gdy wie, co naprawdę myśli autor. To po prostu uczciwsze. Utrata władzy przez PiS spowodowała, że do środowiskowych i sądowych prześladowań doszły jeszcze te wymierzone przez państwo. Nie przeszkodziło to powstawaniu kolejnych mediów i szybkiemu rozwojowi klubów „GP”. Szczególnie miało to znaczenie po 10 kwietnia 2010 r. Wtedy trzeba było podjąć walkę z przekazem niemal wszystkich mediów poza tymi należącymi do Radia Maryja, które też odważnie pytały o Smoleńsk. Prawda była ludziom tak potrzebna, że nie dało się nas zakrzyczeć.


Bardzo silna polaryzacja spowodowała, że spora grupa dziennikarzy znalazła się między mainstreamem a nami. Nie chcieli zamykać sobie drogi do mediów głównego nurtu, ale nie byli też skorzy do tego, by zupełnie stracić kontakt z czytelnikami z prawej strony. Ogromna część tych publicystów postanowiła więc „ucywilizować” PiS, upodabniając go do PO. Oznaczało to walkę z Macierewiczem, w pewnym momencie z samym Kaczyńskim, i oczywiście atakowanie tego, co robiła „GP”. Pomysł PJN był spełnieniem marzeń tych środowisk. Pechowo dla nich Polacy nie chcieli rozwodnionej prawicy. Pragnęli idei i prawdy, szczególnie o Smoleńsku. Większość tych dziennikarzy i publicystów musiała zacząć przebierać się w nasze szaty. Jednak przy każdym zakręcie marzą, by poderżnąć gardło Macierewiczowi, wykończyć „GP” i Radio Maryja, a ostatecznie zastąpić Kaczyńskiego nowoczesnym politykiem, który nie będzie upierał się przy „szkodliwych wizerunkowo” ideach.

Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 18/2017 z dn.  26.04.2017r



Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura