Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
126
BLOG

Nie wiedzieliśmy, jak robić interesy

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Mogliście się, Drodzy Czytelnicy, zapoznać z kolejną odsłoną twarzy III RP, kiedy to kluczowe osoby w państwie przyjmowały radośnie do wiadomości, że „Gazetę Polską” trzeba zniszczyć. Działo się to na początku 2014 r. Po tej rozmowie nastąpiła kolejna fala represji, która omal nie doprowadziła do zamknięcia większości naszych mediów. Rany po tych uderzeniach liżemy do dzisiaj, ale niektóre skutki tych działań będą trwały jeszcze długo. Najgorszym z nich było utrwalenie przekonania, że nie mamy pojęcia o biznesie, marnotrawimy pieniądze i może jesteśmy ideowi, ale ekonomicznie oderwani od ziemi. Prawda była zawsze odwrotna. Mając jedną złotówkę, musieliśmy wydawać ją tak, jak byśmy mieli ich dziesięć. Telewizja Republika powstała, gdy na koncie zgromadziliśmy 100 tys. złotych. „Gazeta Polska Codziennie” – za pożyczone na wysoki procent pieniądze, które wystarczyłyby normalnie na miesiąc funkcjonowania. Za każdym razem trzeba było podejmować decyzje, przy których hazard w kasynie to spokojna rozrywka. Tylko wsparcie naszych czytelników oraz niezwykłe talenty biznesowe grupy otaczających mnie ludzi, którzy potrafili wycisnąć parę groszy nawet z „kamienia”, oraz wyrzeczenie się przez wielu z nas nawet skromnego wynagrodzenia doprowadziły do powstania grupy medialnej, która walnie wsparła ostatnie zmiany. Trzeba to było robić w warunkach totalnego bojkotu naszych informacji ze strony mediów głównego ścieku i realnych represji, w tym również finansowych. Nie jest tak, że nie potrafiliśmy zawierać kompromisów. Czasem musiałem przyjmować na pokład podmioty, z którymi był poważny problem, również osobiście dla mnie. Znosić musiałem mnóstwo upokorzeń i pomówień. Granicą zawsze była zdolność do dalszego prowadzenia misji, której się podjęliśmy.

O tym, jak naprawdę robiono interesy w III RP, mogli się Państwo przekonać z taśm nagranych w restauracji Sowa i Przyjaciele. Wielu dziennikarzy, również z naszej strony, marzyło, by dosiąść się do tego stolika. Tam rozdawano władzę i pieniądze, tam decydowano, kto ma przestać istnieć. Ja się tam nie wybierałem. Nigdy. Stąd osąd, że jesteśmy kiepskimi biznesmenami. Ta opinia utrwalana przez osiem lat rządów poprzedniej ekipy dalej nam szkodzi i jest używana do osłabiania naszych szans na rynku. To jeden z najgorszych skutków tamtych działań, które miały doprowadzić do zniszczenia naszego środowiska. Do zielonego stolika dosiedli się nowi, ale dalej jesteśmy tam passé. Jest już na szczęście trochę takich, którzy nie muszą tam bywać.


Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 24/2017 z dnia 14.06.2017

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura